MAGICZNA NIEDZIELA
Komentarze: 0
MARIUSZ PRZYJECHAŁ PO MNIE O GODZINIE 10 RANO I ZABRALI MNIE, NIE CHCIELI POWIEDZIEĆ GDZIE ALE JAK SIĘ PÓŹNIEJ OKAZAŁO BYŁO TO INTEGRACYJNE CENTRUM EDUKACJI I SPORTU, GDZIE MIAŁY SIĘ ODBYĆ MISTRZOSTWA W TAŃCU OSÓB NA WÓZKACH. NIESTETY ZASZŁA POMYŁKA BO BYŁY TO MISTRZOSTWA POLSKI W TAŃCACH STANDARDOWYCH OD LAT 12 DO 18. TAKŻE I TAK BYŁO NA CO POPATRZEĆ. DLA MNIE OGROMNYM SZOKIEM BYŁA ILOŚĆ SUKIENEK, W KTÓRE DZIEWCZYNY MUSIAŁY SIĘ PRZEBIERAĆ, DO KAŻDEGO TAŃCA INNA SUKIENKA, WIĘC CHYBA MIAŁY JUŻ TEGO DOSYĆ. POZA TYM WIADOMO, ŻE BYŁA PRESJA PUBLICZNOŚCI I PRESJA TRENERÓW, ŻEBY JAK NAJLEPIEJ WYPAŚĆ I TEŻ ZMĘCZENIE, ALE I TAK MIŁO BYŁO POOBSERWOWAĆ. POTEM POJECHALIŚMY DO NICH DO DOMU I MARIUSZ ZACZĄŁ GŁÓWKOWAĆ NAD TYM JAK ZROBIĆ PODNÓŻEK DO MOJEGO ELEKTRYCZNEGO WÓZKA. CO PRAWDA ZESZŁO MU SIĘ PONAD 3 GODZINY ALE JAK TO ZOBACZYŁAM TO MOJE RĘCE SAME POKIEROWAŁY W JEGO KIERUNKU ŻEBY GO UŚCISKAĆ. ZJEDLIŚMY OBIAD, Z AGNIESZKĄ WYPIŁYŚMY SOK Z WARZYW I OWOCÓW ŚWIEŻO WYCISKANYCH I AGA POTEM ĆWICZYŁA ZE MNĄ PRAWIDŁOWE ODDYCHANIE, BO U MNIE NAJWIĘCEJ PROBLEMÓW JEST Z ODDECHEM I TO TEŻ MI TROCHĘ KOMPLIKUJE ŻYCIE. AGA POKAZAŁA MI, ŻE MOGĘ SAMA PRACOWAĆ NAD NIM TYLKO MUSZĘ MIEĆ ODPOWIEDNIĄ POZYCJĘ I SPOKOJNĄ MUZYKĘ. MAŁO TEGO NA KONIEC ĆWICZEŃ PRZYSZEDŁ DO NAS JEDEN KOT AGNIESZKI - FRĘDZEL, KTÓRY JAKBY WYCZUŁ, ŻE POTRZEBUJĘ JEGO CIEPŁA BO POŁOŻYŁ MI SIĘ AKURAT PRZY LEWYM BIODRZE, KTÓRE PARĘ DNI WCZEŚNIEJ TAK MNIE BOLAŁO, ŻE MIAŁAM ŁZY W OCZACH. TAK WIĘC NA KONIEC DNIA MIAŁAM FELINOTERAPIĘ I SESJĘ FOTOGRAFICZNĄ Z UDZIAŁEM FRĘDZELKA, KTÓRY O DZIWO LEŻAŁ KOŁO MNIE A JA GO GŁASKAŁAM LEWĄ RĘKĄ I BYŁO MI TAK DOBRZE, ŻE AŻ NIE CHCIAŁO MI SIĘ WRACAĆ DO DOMU, ALE NIESTETY MUSIAŁAM, BO NA DRUGI DZIEŃ WRACAŁAM DO PRACY PO 2 TYGODNIACH URLOPU. WRÓCIŁAM CAŁA W SKOWRONKACH I JESZCZE SZYBCIEJ POSZŁAM SPAĆ.
Dodaj komentarz