MOJE PRZYGOTOWANIA DO ŚWIĄT
Komentarze: 0
ZACZĘŁY SIĘ ONE OD POWIESZENIA PRZEZ GOSIĘ W MOIM OKNIE KOLOROWYCH LAMPEK. WE WTOREK GDY PRZYSZŁA DO MNIE KAMILA ZACZĘŁYŚMY MALOWAĆ PREZENT DLA GOSI A BYŁY TO CZERWONE RÓŻE W WAZONIE. ZESZŁO SIĘ OD 17.00 DO 21.00 WIĘC PADŁAM. NASTĘPNEGO DNIA MIAŁYŚMY DOKOŃCZYĆ RÓŻE I DWA BOKI TEGO OBRAZU, ZABRAŁYŚMY SIĘ ZA TO O 14.30 A TU OBDAROWANA OSOBA WCHODZI W DRZWI. NIE BYŁO SIŁY KTÓRA BY JĄ POWSTRZYMAŁA OD PATRZENIA NA OBRAZ, KTÓRY MIAŁ BYĆ PODARUNKIEM DLA NIEJ. Z KOLEI W WIGILIĘ JESZCZE MALOWAŁAM KARTY DO PREZENTÓW DLA MOICH SIOSTRZEŃCÓW OD STRONY SYLWII DO GODZINY 14.00. I NAWET NIE USŁYSZAŁAM OD NICH SŁOWA PODZIĘKOWANIA ZA TO. NO ALE TO JESZCZE PRZEMILCZAŁAM, NATOMIAST PRAWDZIWY KOSZMAR I WIELKI SMUTEK ZACZĄŁ SIĘ PIERWSZEGO DNIA ŚWIĄT, KIEDY MÓJ TATA MIAŁ ROBOTY PO USZY A DO MNIE NIKT Z RODZINY NIE PRZYJECHAŁ ŻEBY NAWET POSIEDZIEĆ DO POŁUDNIA. PO PROSTU MNIE OLALI. GDYBY NIE NASI ZNAJOMI – CIOCIA WERONIKA I WUJEK SŁAWEK TO NIE MIAŁABYM ŚWIĄT PO PROSTU. TO JEST TAK PRZYKRE, ŻE DO DZIŚ NIE MOGĘ SIĘ POZBIERAĆ. A MÓJ TATA PO PROSTU NIE PRZYWIDZIAŁ TEGO CO SIĘ MOŻE STAĆ PODCZAS JEGO NIEOBECNOŚCI. NIE MAM DO NIKOGO ŻALU ALE JEST TO BARDZO PRZYKRE DLA MNIE. MOJA RODZINA POKAZAŁA MI W TEN SPOSÓB JAK BARDZO MNIE KOCHAJĄ. DZIĘKUJĘ CIOCI I WUJKOWI, ZE DZIĘKI NIM MIAŁAM CHOCIAŻ JAKĄŚ NAMIASTKĘ ŚWIĄT I CIEPŁA RODZINNEGO.
Dodaj komentarz