Archiwum 05 marca 2015


mar 05 2015 PRÓBA CHÓRU
Komentarze: 0

OSTATNIA PRÓBA ZACZĘŁA SIĘ DOSYĆ PÓŹNO I JESZCZE BYŁA Z PRZYGODAMI, BO SALA GDZIE SIĘ ODBYWAJĄ PRÓBY JEST TAK ZIMNA, ŻE KOLEŻANCE MARZENCE POSZŁA STRUNA W GITARZE I NIE MIAŁA NA CZYM GRAĆ. WSZYSTKIE MYŚLAŁYŚMY, ŻE SPAKUJE GITARĘ I WYJDZIE A TU WIELKI SZOK I WIELKIE ŁAŁ, BO MARZENA JAK OPARZONA ZACZĘŁA SZUKAĆ GITARY ZASTĘPCZEJ, NA KTÓREJ MOGŁABY ZAGRAĆ.  TAK BARDZO CHCIAŁO SIĘ JEJ GRAĆ Z NAMI, ŻE NIC NIE BYŁO W STANIE JEJ PRZED TYM POWSTRZYMAĆ. MÓJ CUDOWNY CHÓREK TO MOJA CZWARTA MAŁA RODZINA. DLATEGO BARDZO BYM CHCIAŁA NAWIĄZAĆ BLIŻSZY KONTAKT Z MARZENĄ, GDYŻ MA PIĘKNY GŁOS I TALENT DO GRY NA GITARZE. JEST DLA MNIE AUTORYTETEM, BO  WALCZYŁA DO SAMEGO KOŃCA O TĘ GITARĘ, AŻ SIĘ JEJ UDAŁO. Z TEGO POWODU JĄ PODZIWIAM. Z DRUGIEJ STRONY CHCIAŁABYM JĄ POZNAĆ TAK PO PROSTU, BO BRAKUJE MI KOGOŚ, KOGO MOGŁABYM POTRZYMAĆ ZA RĘKĘ NA KAZANIU. A JA  POTRZEBUJĘ TAKIEJ BLISKOŚCI Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM,  NAWET W KOŚCIELE. NIE WIEM DLACZEGO, ALE TAK MAM. NIESTETY, NIE KAŻDY CZUJE TAK JAK JA I JEST GOTÓW NA TAKĄ BLISKOŚĆ. JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA, ŻE MOGĘ NALEŻEĆ DO TEGO CHÓRU I JESTEM BARDZO DUMNA Z MARZENY, ŻE SIĘ ODWAŻYŁA Z NAMI GRAĆ, BO JUŻ MYŚLAŁAM, ŻE CHÓREK SIĘ ROZPADNIE. A TU GRAMY DALEJ. I OBY TAK BYŁO, DOPÓKI MILENA NIE WRÓCI. BARDZO JE WSZYSTKIE KOCHAM I TRAKTUJĘ JAK SIOSTRY.

julka18 : :
mar 05 2015 BOŻY KWIAT
Komentarze: 0

TA ZNAJOMOŚĆ ZACZĘŁA SIĘ OKOŁO 6 LAT TEMU W OKRESIE ZIMOWYM. PRZYSZŁA DO MNIE MOJA KOLEŻANKA DOROTA I PRZYPROWADZIŁA SWOJĄ KOLEŻANKĘ GOSIĘ, KTÓRA DOPIERO CO ZACZĘŁA TU MIESZKAĆ, WIĘC PRAKTYCZNIE NIE ZNAŁA NIKOGO. GOSIA BYŁA OD POCZĄTKU BARDZO OTWARTA, KONTAKTOWA I SZCZERA DO BÓLU. W MIARĘ JAK NASZA PRZYJAŹŃ SIĘ ROZWIJAŁA GOSIA SIĘ MNIE KIEDYŚ ZAPYTAŁA, CZY MOŻE PRZYPROWADZIĆ DO MNIE SWOJĄ NASTOLETNIĄ CÓRKĘ ALĘ, BO ALA NIGDY NIE MIAŁA DO CZYNIENIA Z OSOBAMI NIEPEŁNOSPRAWNYMI. JA ODPOWIEDZIAŁAM, ŻE OCZYWIŚCIE MOGĄ PRZYJŚĆ OBIE. PAMIĘTAM PIERWSZE SPOJRZENIE ALI NA MNIE, PEŁNE LĘKU, NIE WIEDZIAŁA CO MA POWIEDZIEĆ, BAŁA SIĘ KONTAKTU ZE MNĄ, ALE ZE SPOTKANIA NA SPOTKANIE BYŁO JUŻ CORAZ LEPIEJ.

NAGLE TAK PAN BÓG UŁOŻYŁ MOJE ŻYCIE, ŻE NIEWIELE BRAKOWAŁO A ZOSTAŁABYM BEZ OPIEKI I WTEDY SOBIE PRZYPOMNIAŁAM, ŻE GOSIA NIE PRACUJE I NAPISAŁAM DO NIEJ SMS. SERCE MI DRŻAŁO, BO NIE WIEDZIAŁAM, CZY GOSIA SIĘ ZGODZI, ALE SIĘ ZGODZIŁA I TERAZ JA JESTEM SZCZĘŚLIWA, ŻE JĄ MAM JAKO OPIEKUNKĘ. A ONA JEST SZCZĘŚLIWA, ŻE MA WE MNIE POWIERNICZKĘ SWOICH PROBLEMÓW . OBIE CZUJEMY, ŻE JESTEŚMY DLA SIEBIE DAREM OD PANA BOGA, KTÓRY NAS PO TYCH SZEŚCIU LATACH ZWIĄZAŁ TAKĄ GRUBĄ NITKĄ, KTÓRA SIĘ NIGDY NIE PRZERWIE. SZKODA TYLKO, ŻE MUSIAŁO DOJŚĆ DO CHOROBY PANI IZY, KTÓRA WCZEŚNIEJ BYŁA ZE MNĄ. ALE WIDOCZNIE ONA TEŻ BYŁA JAKIMŚ KLOCUSZKIEM TEJ BOŻEJ UKŁADANKI. GOSIA OFIAROWAŁA MI NAJPIĘKNIEJSZY DAR, BO OBDARZYŁA MNIE SWOIM BEZGRANICZNYM ZAUFANIEM, KTÓREGO JA NIGDY NIE ZAWIODĘ, GDYŻ JEST MIĘDZY NAMI WIELKIE POROZUMIENIE SERC, DUSZ I UMYSŁÓW. JESTEM SZCZĘŚLIWA, ŻE MAM TAKIEGO BOŻEGO KWIATKA, KTÓRYM JEST WŁAŚNIE GOSIA. BARDZO JĄ KOCHAM. CIESZĘ SIĘ, ŻE OBIECAŁA MI, IŻ ZOSTANIE ZE MNĄ, TAK DŁUGO, JAK BĘDZIE TO KONIECZNE.

julka18 : :