Komentarze: 0
WSTAŁAM PO GODZINIE 9.OO WESOŁA I UŚMIECHNIĘTA BO WIEDZIAŁAM, ŻE PRZYJDZIE DO MNIE MOJA KINGUNIA I BĘDZIEMY MOGŁY WRZUCIĆ COŚ NA BLOGA. OCZYWIŚCIE WIEDZIAŁAM MNIEJ WIĘCEJ CO BYM CHCIAŁA UMIEŚCIĆ ALE JAK TO ZWYKLE U MNIE BYWA BYŁ TO TOTALNY SPONTAN. PÓŹNIEJ CZEKAŁAM JESZCZE NA WIOLKĘ, KTÓRA TEŻ OBIECAŁA, ŻE WPADNIE. POCZYTAŁA MI NASZĄ LEKTURĘ PSYCHOLOGICZNĄ I POTEM SIĘ WYKĄPAŁAM. PO KĄPIELI ZROBIŁAM CO MUSIAŁAM CZYLI LOGOPEDIA I ZADANIA DOMOWE. POTEM MIAŁYŚMY Z GOSIĄ CHWILĘ SZCZEREJ ROZMOWY I OCZYWIŚCIE MUSIAŁAM JEJ POWIEDZIEĆ JAKĄ MIAŁAM DLA NIEJ NIESPODZIANKĘ, BO MI WIERCIŁA DZIURĘ W BRZUCHU, A JA JESTEM OSOBĄ BARDZO ULEGŁĄ WIĘC NIE MOGŁAM TRZYMAĆ JĘZYKA ZA ZĘBAMI I SIĘ WYGADAŁAM. GOSIA POSZŁA DO DOMU A MNIE JESZCZE ODWIEDZIŁA KASIA, Z KTÓRĄ CZYTAŁYŚMY POEZJĘ KSIĘDZA TWARDOWSKIEGO. PRZYZNAJĘ, ŻE WCALE NIE JEST ONA TAKA ŁATWA DO ZROZUMIENIA ALE DOSYĆ PRZYJEMNIE SIĘ JĄ CZYTA. NA TYM MÓJ SZCZĘŚLIWY PONIEDZIAŁEK DOBIEGŁ KOŃCA.