Komentarze: 0
W NIEDZIELĘ MIAŁAM LĘK, TRZĘSŁAM SIĘ JAK GALARETKA. PRZYSZŁA GOSIA POWIEDZIAŁAM JEJ O LĘKU A ONA MNIE PRZYTULIŁA DO SIEBIE I POPŁAKAŁAM SIĘ. GOSIA BYŁA PRZY MNIE, POWIEDZIAŁA MI ŻE POWINNAM OTWORZYĆ SIĘ PRZED WIOLKĄ. POTEM BYŁA ADORACJA, PRÓBA I MSZA ŚWIĘTA. W PONIEDZIAŁEK CZEKAŁA MNIE TRUDNA ROZMOWA Z WIOLĄ ALE MIAŁAM WSPARCIE GOSI. BYŁO MI TRUDNO O TYM MÓWIĆ ALE MUSIAŁAM, BO TO RZUTUJE TERAZ NA MOJE ŻYCIE. ZACZĘTE DROGI - LOGOPEDIA I ĆWICZENIA TO DLA MNIE ZA DUŻE OBCIĄŻENIE, NIE DAJĘ SOBIE RADY Z PSYCHIKĄ. MAM PORANIONĄ DUSZĘ. NIE POJMIE TEGO TEN KTO TEGO NIE DOZNAŁ, TO STRASZNE UCZUCIE TAKI LĘK. W WYNIKU TEJ ROZMOWY DOSZŁYŚMY DO WNIOSKU, ŻE TERAPIA PSYCHOLOGICZNA BĘDZIE NIEZBĘDNA W MOJEJ SYTUACJI. TYLKO TERAZ JA MUSZĘ PODJĄĆ DECYZJĘ O WYBORZE TERAPEUTY, MAM NA TO TYDZIEŃ CZASU A JEDNOCZEŚNIE MAM TAKI MĘTLIK W GŁOWIE, ŻE NIE WIEM KOGO WYBRAĆ. WIEM, ŻE TO JEST POWAŻNA DECYZJA I NIESIE ZA SOBĄ PEWNE KONSEKWENCJE ALE JEŻELI TEGO NIE PRZEPRACUJĘ TO DALEJ BĘDĘ MIAŁA Z TEGO POWODU LĘKI ALBO JAKIEŚ BÓLE, KTÓRE SIĘ WE MNIE ZAKORZENIŁY JAK CHWASTY I TERAZ DAJĄ MI O SOBIE ZNAĆ I TO W PASKUDNY SPOSÓB. MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE LEPIEJ. WIOLA POWIEDZIAŁA, ŻE JUŻ ZROBIŁAM WIELKI KROK NAPRZÓD, ŻE TO DO MNIE DOTARŁO. TERAZ MUSZĘ ZROBIĆ TYLKO JEDEN MALUTKI KROK ŻEBY SIĘ OD TEGO UWOLNIĆ I SPRAWIĆ ŻEBY TO NIE WPŁYWAŁO TAK SILNIE NA MOJĄ PSYCHIKĘ I NA MOJE ŻYCIE. JULA